Odczuwanie, przeżywanie, analizowanie piękna to indywidualna
sprawa każdego człowieka. Istnieją natomiast pewne kanony piękna, do
których często się odwołujemy, chcąc określić czego nam brak w danej
ocenie, bądź "czego tu jest za dużo".
KANONY PIĘKNA
Kanony kobiecego piękna i seksapilu zmieniały się diametralnie na
przestrzeni mijających lat i wieków. Jeżeli pokusimy się na analizę
tematu, odkryjemy, że modne były już tłuściochy, chudzielce, rude,
blondynki, wysokie, chłopięce, wampy i kopciuszki... Jak powstają owe
kanony? Co jest wytyczną mijających trendów na to co duże lub małe,
chude lub grube, jasne czy ciemne?
Powstanie obowiązującego kanonu piękna uzależnione jest na pewno nie
tyle od oceny podziwiających nas panów, ile od warunków w których żyjemy
i od tego, jak zmienia się otaczający nas świat. I tak na przykład w
epokach prymitywnych (np. epoka paleolitu), gdzie mężczyźni zajmowali
się głównie polowaniami, kobieta miała być przede wszystkim symbolem
płodności, a co za tym idzie - miała być po prostu grubaśna. Wiązało się
to również z koniecznościąprzetrwania w trudnych warunkach (np.ciężkich
mrozów w zimie). Tak więc im bardziej fałdowało się jej ciało, tym
lepiej ją postrzegano. Współcześni podziwiali swoje kobiety między
innymi za obwisłe, wielkie piersi, fałdy spływającego brzucha, potężne
uda, ramiona, pośladki. Wszystko to, co było tłuste i duże, stanowiło o
kobiecej urodzie i wyśmienitym zdrowiu. A więc powiedzenie: "kochanego
ciałka nigdy za wiele", było w tamtych epokach jak najbardziej
prawdziwym.
Ze skrajności w skrajność - ciśnie się na usta, gdy wykonamy wielki
skok z epoki paleolitu, do czasów wczesnego średniowiecza. Wtedy to za
najpiękniejsze uważano kobiety drobne, chude, blade. Im bardziej
eteryczna i wątła była ówczesna białogłowa, tym większym cieszyła się
powodzeniem wśród płci przeciwnej. Rycerze, woje, szlachta i książęta
wzdychali z oddaniem do bladych i patyczkowatych dam, bez pośladków, bez
piersi, obdarzonych kościstym, bladym, przezroczystym ciałem. Zdaniem
naukowców najseksowniejsze kobiety wczesnego średniowiecza ważyły
zaledwie około 40 kg.
Dlaczego jakoś nie bardzo nas to szokuje? Bo jesteśmy w stanie łatwo
wyobrazić sobie kobietę, której waga jest tak niewielka. A to z kolei za
sprawą trendu, którego początek przypisywany jest na lata 90 XXw. i
którego rozkwitu byliśmy światkami zdawałoby się zaledwie wczoraj.
CHOROBA DUSZY
Trudno uwierzyć dlaczego wychudzone, marne i chore kobiety stały się
ikoną piękna współczesnego, rozwiniętego humanitarnie, moralnie i
estetycznie świata. Moda na chude piękno kreowana przez największych
dyktatorów mody zeszła z wybiegów i stała się wśród kobiet zwyczajną
modą na niejedzenie. Ofiarami tego koszmarnego trendu zostawały
najczęściej nastolatki, które z racji swego młodego wieku, a więc braku
dojrzałości, nie były w stanie przewidzieć jak tragiczne w skutkach może
okazać się podążanie w tym kierunku. Dopiero, kiedy problem anoreksji
stał się problemem globalnym o ogromnych rozmiarach, zaczęto w pośpiechu
kreować nowe wzorce i trendy, które miały na celu promocję kobiecych
krągłości. Problem jednak nie został do końca zażegnany, ponieważ osoby,
które uzależniły się od niejedzenia to kobiety chore, a czas leczenia
anoreksji lub bulimii to długie miesiące lub lata spędzone w przeróżnych
szpitalach, placówkach, gabinetach psychiatrycznych, psychologicznych, psychoterapełtycznych
ect. . O ile jakiekolwiek wyjście z problemu jest w tych przypadkach w
ogóle możliwe. Tak więc wspólczesne wielkie nazwiska Hollywood, które
znamy z bilbordów, kolorowych czasopism i TV, to nie rzadko patyczki,
nienaturalnie nadmuchane tu i ówdzie, przy pomocy silikonu, botoksu,
nadmiaru kolagenu itp. .
MADE IN HOLLYWOOD
Hollywood jako fabryka snów może poszczycić się ogromną ilością
produktów wykreowanych po to, by przynosiły miliony i miliardy dolarów
dochodu, w możliwie jak najkrótszym czasie. Najbardziej trafionym z nich
na przestrzeni lat jest bezsprzecznie wizerunek wielkiej Marylin
Monroe. Jej uroda i osobowość stały się prawdziwymi kanonami piękna i
seksapilu niezmiennymi od ponad pięćdziesięciu lat. Obrazy, zdjęcia oraz
filmy z jej udziałem stały się wręcz kultowe, a także (co za tym idzie)
wszechobecne w naszej kulturze po dziś dzień. I choć M.M. była
niezaprzeczalnie tą najpiękniejszą z najpiękniejszych, jej uroda była po
części jedynie wynikiem zabiegów zarówno utalentowanych wizażystów,
fryzjerów, stylistów mody, jak i niestety mistrzowskich cięć chirurgów
plastyków.
O ile w latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia uroda kobiet
stawała się nieskazitelnie piękna w wyniku sprytnych posunięć skalpela
chirurgicznego, o tyle dziś, na początku XXI wieku spod "noża"
niejednokrotnie wychodzą jakieś groteskowe dziwadła.
KULT BOTOKSU
Omawiając kanon kobiecego piękna, oraz to, jak się zmieniał na
przestrzeni wieków, w dniu dzisiejszym zwyczajnie nie wiem co
powiedzieć... Nie jestem pewna, czy dzisiaj mamy jakąkolwiek ikonę
prawdziwego kobiecego seksapilu. Przyglądając się tematowi, można
powiedzieć, że współczesna piękność to produkt uboczny światowej
komercji. Od wewnątrz wzbogacona silikonem i botoksem, na zewnątrz
udoskonalona plastikiem z dodatkiem lateksu... I mnie jako jednej z
przedstawicielek płci pięknej obecnych czasów jest bardzo niezręcznie i
głupio obserwować taki show. Zastanawiam się czasem, czy to możliwe, że
ostatnią naturalnie piękną kobietą jest np. moja sąsiadka z
naprzeciwka? I że jest nią przypadkiem? Tylko dlatego, że nie ma dość
pieniędzy by zapłacić za kosztowną ingerencję igły lub skalpela w swoje
zdrowe ciało... Nie chciałabym podejrzewać jej o to, że kiedy
wieczorem kładzie się spać, świeżo po obejrzeniu w TV jakiejś gali w
stylu wręczania oscarów, wyobraża sobie jak wyglądałaby gdyby miała
więcej pieniędzy. Gdyby trafiła szczęśliwy los na loterii. Bilet do
nieba w postaci sześciu trafień w lotto, lub przypadkowego spotkania
wesołego milionera, marzącego podobnie jak ona, by otworzyć jej te
drzwi do skarbca pełnego wszystkich tych plastikowych odpadów, które
celebruje cały ten nasz dzisiejszy wielki świat. Odpadów kształtujących
sztuczne kanony piękna - klonów lalek Barbie kompletnie pozbawionych
wyrazu, a co za tym idzie - naturalnego, żywego, szczęśliwego kobiecego
uroku. Po prostu piękna...
CZY WIECIE, ŻE?
BOTOKS - to
neurotoksyna (toksyna botulinowa), wytwarzana przez beztlenową bakterię
jadu kiełbasianego. Czasowo i miejscowo paraliżuje mięśnie, tracą one
możliwość kurczenia się, w rezultacie nie marszczy się również skóra,
która je przykrywa. Efekt zabiegu wstrzyknięcia botoksu nie jest
trwały, utrzymuje się od trzech tygodni do ok. pół roku. Przy błędnym
dobraniu ilości jednorazowej dawki, może wystąpić porażenie rozległych
mięśni twarzy albo efekt asymetrii (np. jedna brew wyżej, druga niżej).
LIPOSUKCJA (odsysanie tłuszczu) - zabieg chirurgiczny stosowany w
chirurgii plastycznej, w swoich powikłaniach może powodować powstanie
zatoru tłuszczowego, który może przemieszczać się z prądem krwi do płuc i
spowodować zatorowość płucną, wstrząs hipowolemiczny (niepokój,
zaburzenia świadomości związane z niedokrwieniem i niedotlenieniem
mózgu, obniżoną produkcję moczu spowodowaną skurczem naczyń
nerkowych,spadek ciśnienia krwi, zmęczenie, biegunki, wymioty). W
przypadku usunięcia zbyt dużej ilości tkanki tłuszczowej, powoduje
trwałe uszkodzenia skóry, nerwów oraz naczyń krwionośnych.
Artykuł pochodzi z serwisu:
http://artelis.pl/artykuly/25501/chce-byc-piekna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz